wtorek, 8 sierpnia 2017

Jak kiedyś zakosztowało się takiego życia, nawet trochę wyidealizowanego – na rekolekcjach, to serce tęskni do tej atmosfery, która jest momentami gęsta od Boga. 

Nawet nie raz w codzienności: idąc ulicą czy przez halę produkcyjną czy siedząc przy projekcie myśli nagle gdzieś uciekają, gdzieś poza ten świat… czuć Głębię… i to dziwne doświadczenie w sercu… i nie raz to pragnienie Ciszy… chcesz się nastawić na słuchanie, chcesz cały stać się słuchaniem… Czasem pojawia się taki głód, tęsknota za Słowem. Za spotkaniem z Nim, spotkaniem, które jest choćby wymianą spojrzeń… Za Eucharystią, subtelnie przeplataną ciszą, która odprawiana starannie i nieśpiesznie przenosi jakby do innego wymiaru...  


sobota, 3 czerwca 2017

Pięćdziesiątnica

ze wszystkich stron mnie otaczasz i kładziesz na mnie swą rękę Ps 139, 5

To doświadczenie, gdy Bóg przychodzi w łagodnym powiewie. Gdy Moc "dopasowuje się" do niemocy człowieka.

Od dość długiego czasu Pięćdziesiątnica była dla mnie "dniem roboczym", gdy będąc we wspólnocie charyzmatycznej - tego wieczora miałem zawsze dużo pracy przy obsłudze czuwania przed Zesłaniem Ducha Świętego. Z tego też powodu zawsze ten dzień i wieczór był bardzo "zagoniony", więc od dłuższego czasu było we mnie pragnienie aby przeżyć ten wieczór spokojniej, aby móc gdzieś indziej iść na czuwanie, spokojnie "wtopić się w tłum" i pomodlić.

W tym roku trafiła się taka okazja. Trafiłem na czuwanie do wspólnoty "Janki". Jakież było moje zdziwienie, kiedy to uwielbienie okazało się takie spokojne, było dla mnie niczym ten "szmer łagodnego powiewu". Czułem się zaproszony do modlitwy jednak jednocześnie miałem pełną swobodę tego jak chcę wykorzystać ten czas. Mimo iż było to uwielbienie i mimo, że byliśmy w kościele pełnym ludzi, czułem pewną intymność pomiędzy mną a Jezusem wystawionym na ołtarzu w monstrancji. 

Było to dla mnie o tyle zaskakujące, ponieważ dotychczas miałem doświadczenie dość głośnych uwielbień, pełnych spektakularnych spoczynków, manifestacji i ogólnie jakieś takiej "efektowności".
Tutaj, pomimo tego iż modlitwa była pełna wolności, było tak bardzo spokojnie, tak normalnie, wręcz kojąco... 


Wtedy rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!» A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. 
1 Krl 19, 11-12